Aktualności
»Media
»Internet
»Komputery
»Kultura
»Gospodarka
»Polityka
»Kraj, Świat
»Telekomunikacja
»Nauka
»Dodaj kanał RSS
Najpopularniejsze tagi:
spolszczenie
wsi
chce
nowy
polska
nowe
polsce
akcji
raport
tvn
usa
premier
roku
euro
polski
mln
nowa
internet
sprawie
abp
Znajdź wiadomości na wybrany temat:
Tag: masz
2021-09-17 10:23:54| Telepolis.pl
Komputery OMEN by HP są podatne na bardzo niebezpieczny atak. Jeśli masz PC-ta lub laptopa tego producenta, to natychmiast powinieneś go zaktualizować.Komputery OMEN by HP to gamingowa marka Hewlett-Packard, w ramach której producent oferuje zarówno laptopy, komputery, jak i wszelkiej maści akcesoria dla graczy. Okazuje się, że spora część z nich jest podatna na niebezpieczny atak, jak wynika badań przeprowadzonych przez ekspertów ds. bezpieczeństwa.
Komputery OMEN by HP podatne na atak
Praktycznie na wszystkich laptopach i komputerach OMEN by HP instalowane jest oprogramowanie Omen Gaming Hub Software. Pozwala ono między innymi na zmianę podświetlenia poszczególnych elementów, kontrolowanie temperatur podzespołów czy regulowanie ustawień systemów chłodzenia. Niestety, to właśnie ten program jest powodem aktualnego zagrożenia. Eksperci ds. bezpieczeństwa udowodnili, że plik HpPortlox64.sys został stworzony za pomocą sterownika open-source WinRing0.sys, który na dostęp do pamięci jądra systemu. Atakujący mogą go wykorzystać do uzyskania odpowiednich uprawnień, a następnie wyłączenia zabezpieczeń i przeprowadzenie ataku.
Luka została oznaczona jako CVE-2021-3437. Dobra informacja jest taka, że na ten moment nie są znane przypadki wykorzystania tej podatności. Jeszcze lepszą informacją jest fakt, że HP wprowadziło już stosowną aktualizację, którą można pobrać za pomocą Microsoft Store. Dlatego, jeśli macie komputer lub laptop z serii OMEN by HP, to natychmiast zainstalujcie łatkę. Lepiej dmuchać na zimne.
Zobacz: Chińczycy stworzyli karty graficzne o wydajności GeForce'ów i Radeonów
Zobacz: Chcesz dołożyć dysk do PlayStation 5? Warto kupić do niego chłodzenie
Tagi: masz
komputer
natychmiast
omen
2021-09-13 11:01:37| Telepolis.pl
Kamery Victure PC420 oraz olatforma IPC360 mają poważne luki bezpieczeństwa - informuje Bitdefender. Problem występuje na kilku milionach urządzeń.Elektronicznie nianie na stałe zagościły w dziecinnych pokojach. Większość kamer dostępnych na rynku oferuje wiele funkcji, takich jak chociażby obserwacja dziecka przez całą dobę, nagrywanie w czasie rzeczywistym lub po detekcji ruchu, monitorowanie temperatury w pomieszczeniu czy uspokajanie malucha własnym głosem bądź przy pomocy kołysanek. Elektroniczne nianie, podobnie jak czujniki wideo oraz audio instalowane w czterech kątach sprawiają, że gospodarstwa domowe są coraz lepiej skomunikowane ze światem. Niestety, taki stan rzeczy zagraża prywatności domowników.
Bitdefender zwraca uwagę na luki bezpieczeństwa w kamerze Victure IPC360, które umożliwiają napastnikowi dostęp do obrazu z kamer lub wyłączenia szyfrowania strumieni danych przechowywanych w chmurze publicznej. Ponadto haker może włączyć protokoły RTSP (Real Time Streaming Protocol), ONVIF (Open Network Video Interface Forum) lub wykorzystać przepełnienie bufora na stosie, aby całkowicie przejąć kontrolę nad urządzeniem.
Jedna platforma, kilka luk
Platforma chmurowa Victure IPC360 umożliwia odpytywanie dowolnych kont użytkowników bez uwierzytelniania. Identyfikatory kont zawierają proste liczby z zakresu od 1000000 do 60000000 i są przydzielane przyrostowo, dzięki czemu łatwo je przewidzieć. Zapytanie o identyfikator użytkownika zwraca odpowiedź z platformy ze szczegółami dotyczącymi konta, w tym identyfikatorami powiązanych urządzeń. Dzięki tym informacjom haker może uzyskać dostęp do urządzeń wszystkich użytkowników. Specjaliści z Bitdefendera oszacowali na podstawie identyfikatorów użytkowników uzyskanych w czasie testów, że liczba potencjalnych ofiar wynosi około 4 milionów. Co istotne, platforma chmurowa IPC360, poza Victure PC420, obsługuje kilka innych modeli kamer, takich jak bezprzewodowa kamera zewnętrzna IP Mibao, Akaso P50 i Robicam Waterproof 360.
Zobacz: Jak NIE okradać bankomatu? Prezentuje mężczyzna z Podkarpacia
Zobacz: Niemcy kupili Pegasusa. Chwalą się, do czego im służy
Tagi: masz
elektroniczną
uważaj
hakerów
2021-09-11 17:48:00| Telepolis.pl
Nie milkną jeszcze echa zarzutów fundacji ProPublica o odczytywanie przez moderatorów WhatsAppa cudzych rozmów, a tymczasem komunikator jakby nigdy nic kusi nowym zabezpieczeniem. Zespół WhatsAppa poinformował, że w ciągu kilku najbliższych tygodni szyfrowaniem end-to-end zostaną objęte wszystkie archiwa rozmów przechowywane przez użytkowników w chmurach Google Drive oraz iCloud. Jak wynika z ogłoszenia, w związku z tym w komunikatorze pojawią się dwie nowe opcje. Pierwsza to możliwość zahasłowania swojej kopii, a druga pobrania klucza kryptograficznego na dysk.
Niezależnie od wybranej drogi, zarchiwizowane dane mają być w pełni bezpieczne i dostępne wyłącznie dla ich właściciela, co firma stanowczo podkreśla.
W praktyce to już kolejny zamek w tych samych drzwiach. Pamiętajmy, swoje zasieki mają także wspomniane chmury, więc potencjalny napastnik i tak stoi przed karkołomnym wyzwaniem. Zwłaszcza, jeśli dany użytkownik korzysta z weryfikacji dwuetapowej.
Zobacz: Zapnij pasy. WhatsApp właśnie czyta Twoje wiadomości
Co innego wydźwięk PR-owy. Za WhatsAppem cały czas ciągnie się raport organizacji ProPublica, która zarzuca, że obecność szyfrowania end-to-end w rozmowach jest kłamstwem. Zdaniem aktywistów, dostęp do konwersacji użytkowników ma co najmniej 1000 osób z firmy Accenture, odpowiadającej rzekomo za moderację. Włodarze zielonego komunikatora zaprzeczają, ale tylko częściowo.
Moderacja wprawdzie jest, ale zdaniem WhatsAppa tylko wewnętrzna i gwarantująca pełną anonimowość. Niemniej wątek Accenture w oficjalnym oświadczeniu zgrabnie przemilczano, a niniejsza nowinka, nie da się zaprzeczyć, wygląda jak zasłona dymna.
Tagi: problem
masz
robi
whatsapp
2021-09-06 14:22:02| Telepolis.pl
Jeśli lubicie grać w Valoranta i planowaliście przesiadkę na Windowsa 11, to lepiej dwa razy sprawdźcie specyfikację swojego komputera. Bez TPM 2.0 nie zagracie w strzelankę Riot Games.Chociaż Microsoft wycofał się z weryfikacji hardware'u w przypadku Windowsa 11, to nie oznacza to, że obejdziemy się bez TPM 2.0. Okazuje się, że niektóre gry mogą go wymagać do działania na jedenastce. Jedną z nich jest Valorant, czyli strzelanka Riot Games.
Zobacz: Far Cry 6 wymaga solidnego komputera do zagrania w 60 klatkach
Valorant nie działa bez TMP 2.0 i Secure Boot
Niektórzy użytkownicy zdecydowali się na zainstalowanie testowych wersji Windowsa 11, a następnie uruchomienie na nich Valoranta. Gra w teorii powinna działać bez żadnego problemu. Rzecz w tym, że tak nie było. Okazało się bowiem, że Valorant wymaga posiadania modułu TPM 2.0. Ten zniknął z wymagań samego systemu, ale najwyraźniej Riot Games zdecydowało się na zaimplementowanie nowych zabezpieczeń, które wykorzystują możliwości jedenastki.
Valorant has started to enforce both TPM and Secure boot if YOU are playing on Windows 11 to ensure a trusted platform when playing Valorant. @RiotVanguard team yet again leading the anti-cheat industry in the right direction for competitive integrity pic.twitter.com/qgTM1yNqdA
Anti-Cheat Police Department (@AntiCheatPD) September 3, 2021
Powodem prawdopodobnie jest aktualizacja systemu anti-cheat o nazwie Vanguard. Od początku budził on duże kontrowersje, ponieważ uruchamia się on wraz z systemem operacyjnym i dodatkowo wymaga bardzo wysokich uprawnień do działania. Początkowo potrafił też blokować niektóre sterowniki i programy, które w żaden sposób nie wpływały na grę, ponieważ uznawał je za podejrzane. W nowej wersji poziom zabezpieczeń może być jeszcze wyższy, właśnie przez wymóg posiadania TPM 2.0.
Posiadacze starszych komputerów, w których nie ma TPM 2.0, mogą mieć z tego powodu problem. Natomiast pozostali użytkownicy nie mają powodów do zmartwień. Wręcz przeciwnie, TPM 2.0 w systemie anti-cheat oznacza jeszcze lepsze zabezpieczenia, które będą trudniejsze do złamania dla oszustów. Poza tym bany na sprzęt powinny być skuteczniejsze, bo z powodu TPM nie da się ich obejść. Microsoft poinformował jedynie, że problemy z uruchomieniem gry nie leży po ich stronie i wynikają z rozwiązań wprowadzonych przez Riot Games.
Zobacz: Gracze mogą ogłosić zwycięstwo. Sony ugięło się pod naszą krytyką
Zobacz: Gry AAA to za mało! Sony tworzy nowe studio gier AAAA
Tagi: w
windows
nie
masz
2021-09-06 08:49:06| Telepolis.pl
Jeśli nie kupiliście karty graficznej w trakcie ostatnich spadków cen, to prawdopodobnie macie duży problem. Ceny lecą w górę i wracają do absurdalnych poziomów sprzed kilku miesięcy.Na temat sytuacji na rynku kart graficznych dałoby się napisać porządną rozprawkę, a pewnie nawet i książkę. Faktem jest, że od wielu miesięcy ceny za poszczególne modele są absurdalne. Wpływ na to miało wiele czynników - ogromne zainteresowanie graczy, rosnące ceny kryptowalut, problemy produkcyjne czy wreszcie pandemia koronawirusa. Pech chciał, że wszystko to wydarzyło się w jednym czasie, przez co kupno nowego GeForce'a czy Radeona okupione jest dodatkowymi złotówkami, które znikają z naszych kont. Od zeszłego roku ceny rosły i rosły, aż w pewnym momencie za kartę graficzną trzeba było zapłacić trzy-, a czasami nawet czterokrotność ich normalnej ceny.
Ceny kart graficznych cały czas w górę
Sytuacja zmieniła się kilka tygodni temu, gdy Chiny wprowadziły liczne zakazy dla górników. Przełożyło się to na spadające kursy Ethereum i wielu innych kryptowalut. Gracze przez chwilę mogli odetchnąć. Ceny nie wróciły do normalności, ale podwyższone o zaledwie 50% (a nie 200 czy 300%) były dla wielu osób akceptowalne. Pozostali czekali i mieli nadzieję na kolejne obniżki. Te jednak nie nastąpiły i długo już się nie wydarzą. Karty graficzne drożeją i za chwilę mogą wrócić do najwyższych poziomów z maja i czerwca tego roku.
Pierwsze drgnięcia były zauważalne już w zeszłym tygodniu. Teraz są już dużo wyraźniejsze i występują na całym świecie, w tym również w Chinach. W Państwie Środka poszczególne modele podrożały o kilkadziesiąt dolarów i to prawdopodobnie dopiero zapowiedź gorszych czasów. Czemu? Znowu powodów jest kilka. Z jednej strony kryptowaluty mają się lepiej niż kiedykolwiek i dzisiaj za Ethereum trzeba zapłacić 3900 dolarów. To oznacza, że górnicy zarabiają więcej i jeszcze więcej chcą inwestować w kolejne GPU, aby jeszcze więcej zarabiać w przyszłości. Z drugiej strony cały czas są problemy z półprzewodnikami, więc nie ma szans na zwykłe zwiększenie produkcji, aby podaż dogoniła popyt. Poza tym NVIDIA chwilowo zmniejszyła dostępność niektórych modeli, w tym najpopularniejszych RTX-ów 3060 oraz 3060 Ti. No i wreszcie sami gracze nadal mają ogromny apetyt na karty graficzne, więc popyt jest wciąż bardzo wysoki.
Pewnego rodzaju szansą jest... Ethereum. Jedna z najpopularniejszych kryptowalut, która wydobywana jest mocą kart graficznych, ma zmienić swój algorytm konsensusu z Proof of Work na Proof of Stake. W uproszczeniu oznacza to, że do wydobywania ETH nie będą już potrzebne karty graficzne. Trudno jednak oczekiwać, że górnicy nie znajdą sobie innej kryptowaluty do wydobywania, w końcu coś trzeba będzie z tymi wszystkimi GPU zrobić. Dlatego, jeśli ktoś mówi Wam, żeby wstrzymać się z zakupem karty graficznej, to musicie wiedzieć, że to prawdopodobnie kwestia kilku miesięcy oczekiwania na lepsze czasy. Niestety, zabawa się skończyła. Za chwilę RTX 3080 znowu może kosztować nawet po kilkanaście tysięcy złotych.
Zobacz: Może to zaskakujące, ale rynek kart graficznych urósł o prawie 40%
Zobacz: Fatalne wieści! NVIDIA przewiduje wielomiesięczne problemy z grafikami
Tagi: problem
karty
masz
koniec
Strony : [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] następna »