Aktualności
»Media
»Internet
»Komputery
»Kultura
»Gospodarka
»Polityka
»Kraj, Świat
»Telekomunikacja
»Nauka
»Dodaj kanał RSS
Najpopularniejsze tagi:
spolszczenie
wsi
chce
nowy
polska
nowe
polsce
akcji
raport
tvn
usa
premier
roku
euro
polski
mln
nowa
internet
sprawie
abp
Znajdź wiadomości na wybrany temat:
2024-12-15 18:32:51| Telepolis.pl
Gdy spisałem swoje wszystkie wymagania dotyczące idealnego czytnika ebooków wyszedł mi z tego Kobo Libra 2. Tego modelu już na rynku jednak nie ma i spojrzałem w stronę Kobo Libra Colour ma wszystko, co poprzednik i dodatkowo... kolorowy ekran.Kobo Libra Colour czyżbym trafił w końcu na ideał?
Czytniki ebooków to segment rynku zdominowany przez Amazon Kindle. I chociaż szanuję te produkty, skupione wyłącznie na czytaniu, nieustannie brakuje mi w nich kilku rzeczy. Od kilku lat Amazon nie oferuje czytników z fizycznymi przyciskami zmiany stron, a tak nie lubię brudzić ekranu w czytniku. Na liście wymaganych cech jest też wodoszczelność. Nie chodzi mi o zanurzanie czytnika pod wodą czy czytanie w wannie, ale nie chce się martwić, że uszkodzę urządzenie potem czy wodą tuż podczas wyjścia z basenu. No a wakacje i czytnik e-booków to dla mnie idealne połączenie.
Nie może być to też urządzenie zbyt duże. W maju 2023 roku totalnie oczarował mnie czytnik Kobo Elipsa 2E z potężnym 10,3-calowym ekranem i rysikiem do nanoszenia odręcznych notatek. Był to też mój pierwszy kontach z interfejsem czytników Rakutena i zakochałem się bez pamięci. Piękna typografia, logika menu, język polski prosto po wyjęciu z pudełka, a do tego synchronizacja książek z chmurami Dropbox i Google. Do tego brak robienia absolutnie wszystkiego na pół gwizdka to czytnik do czytania książek, a nie Android z nakładką i masą ledwo działających aplikacji.
I tak po prawdzie jedyną wadą stała się dla mnie z czasem zarazem największa zaleta Elipsy 2E, czyli rozmiar. Nie zawsze znajdowałem na nią miejsce w plecaku podczas podróży. W grudniu zabrałem się za podsumowanie roku i myślenie o noworocznych postanowieniach. Książek przeczytałem zdecydowanie za mało i czas na nowy, bardziej poręczny czytnik książek. Szczególnie że stary Kindle Voyage (jeszcze ze złączem microUSB) przestał się ładować do końca i jego dni zdają się już policzone.
Nie potrzebowałem koloru, ale też mi nie przeszkadzał
Kobo Libra Colour to kolejny na rynku czytnik według nowej mody. Na panel E-Ink nałożona jest warstwa filtra RGB, która nieco zaciemnia ekran, dodając jednocześnie mocno wyblakłe kolory do okładek czy komiksów. O ile sam ekran ma rozdzielczość 300 ppi (1690 x 1264), o tyle już rozdzielczość treści kolorowych to ledwo 150 ppi, z racji 3 pikseli na jedną plamkę koloru. Są już dostępne rozwiązania e-papieru bazujące na kapsułkach pigmentów w 3 składowych kolorach i białym, ale póki co nie ma szans na zastosowanie ich w czytnikach książek zmiana strony trwałaby około 30 sekund. Wróćmy jednak do czytnika Kobo Libra Colour, o to jego specyfikacja:
Wymiary: 144,6 x 161 x 8,3 mm, 199,5 g
Konstrukcja: fizyczne przyciski do zmiany stron, wodoodporność IPX8
Wyświetlacz: 7-calowy E Ink Kaleido 3 (kolorowy)
Rozdzielczość: 1680 x 1264 (300 ppi w trybie monochromatycznym, 150 ppi w trybie kolorowym)
Pamięć: 32 GB
Procesor: Dual Core 2 GHz
Łączność: Wi-Fi (802.11 b/g/n), Bluetooth
Bateria: do kilku tygodni na jednym ładowaniu
Obsługa formatów: EPUB, EPUB3, FlePub, PDF, MOBI, JPEG, GIF, PNG, BMP, TIFF, TXT, HTML, RTF, CBZ, CBR
Funkcje dodatkowe:
- obsługa rysika Kobo Stylus 2 (sprzedawany oddzielnie)
- integracja z Pocket, Dropbox i chmurą Google,
- automatyczny tryb nocny z regulowaną temperaturą podświetlenia (ComfortLight PRO),
- wbudowane słowniki językowe z możliwością zainstalowania dodatkowych.
Sprawdź aktualną cenę Kobo Libra Colour (biała i czarna obudowa):
Allegro
Empik
OleOle!
RTV Euro AGD
Media Expert
I już wiedziałem, że będzie dobrze. Kobo Libra Colour ma wszystko, czego szukałem teraz niech się tylko nie wyłoży podczas czytania, szczególnie że tani nie jest. Za sam czytnik trzeba zapłacić około 900 zł, a dodatkowa okładka magnetyczna to około 130 zł.
Porozmawiajmy o zaletach
Największą zaletą Kobo Libra Colour promowaną marketingowo jest oczywiście kolorowy ekran. Chociaż technologia E Ink Kaleido 3 nie oferuje tak żywych barw jak ekrany LCD, to i tak stanowi miłą odmianę od monochromatycznych czytników. Kolory są stonowane, pastelowe, ale wystarczająco wyraźne, aby okładki książek, ilustracje czy komiksy prezentowały się atrakcyjnie.
Dla mnie o wiele ważniejszy był jednak wyjątkowo wygodny format. 7-calowy ekran o rozdzielczości 300 ppi zapewnia komfortowe czytanie, a ergonomiczna obudowa z fizycznymi przyciskami do zmiany stron ułatwia obsługę jedną ręką. Czytnik jest lekki i poręczny, idealny do zabrania w podróż. Książki możemy czytać zarówno w pionie, jak i w poziomie, a automatyczny obrót treści da się zablokować.
Chociaż obsługa czytnika Kindle nie nastręczy trudności nawet osobom będącym mocno na bakier z językami obcymi, to jednak przypominam, że rozmawiamy tutaj o molach książkowych. Osobach, którym sprawia przyjemność obcowanie ze słowem i elegancki interfejs z atracyjnymi fontami to istotny atut. No i tutaj to wszystko występuje, odważę się nawet powiedzieć, że to najładniejszy z książkowych interfejsów. Może niezbyt widowiskowy, ale niezwykle poukładany w swoim minimalizmie. Konfigurację najłatwiej przeprowadzimy instalując uprzednio aplikację Kobo na telefonie. Po wstępnej konfiguracji mamy dostęp do księgarni książek i audiobooków, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by dodawać książki upolowane gdzieś indziej za pomocą rozmaitych porównywarek cen. Sam wybrałem tutaj ścieżkę w postaci kopiowania epubów do specjalnego katalogu na koncie Dropbox, ale analogicznie możemy zrobić za pomocą konta Googlea czy po prostu kopiując pliki za pomocą złącza USB.
Ciekawą wartością dodaną jest też obsługa rysika Kobo Stylus 2. Obsługa jest analogiczna do tej w Kobo Elipsa 2E (z tego zestawu użyłem rysika), z tą jednak różnicą, że możliwe jest dodatkowo używanie kolorowych zakreślaczy. Rysik traktuję przy tym jako ciekawostkę o tyle, że kosztuje aż 305 zł, a by móc z niego wygodnie korzystać, warto też dokupić za 179 zł etui na czytnik z wnęką na stylus. Nie jest to więc tani sport, bo to dodatkowe 50% ceny czytnika. Samo notowanie jest jednak faktycznie przyjemne, a czytnik potrafi automatycznie przekształcać pismo odręcznie na tekst.
Wodoodporność to jedna z tych cech, które powinny być obowiązkowe w przypadku czytników książek. Wyobrażacie sobie jeszcze noszenie telefonu, którego nie można prosto wyczyścić wilgotną ściereczką?
Podczas testów trafiłem na inne, miłe zaskoczenie nocą ekran potrafi się przyciemnić do absolutnego minimum i dodatkowo zmienić dzienne biele podświetlenia do pomarańczy intensywnych niczym na przejściu dla pieszych. Być może brzmi to naiwnie, miałem wrażenie, że w tym trybie jestem w stanie przeczytać tych kilka stron więcej na dobranoc, bez uczucia piasku pod powiekami. I z tym jest naprawdę dobrze.
Wady Kobo Libra Colour?
Te znalazłem dwie. Po pierwsze, nie jest to czytnik tani, choć wśród tych kolorowych jeszcze nie morduje ceną. Niemniej pojawienie się go na rynku usunęło idealny czytnik w odcieniach szarości, czyli Kobo Libra 2. Szkoda, że producent nie zdecydował się na równoległą sprzedaż obu modeli czy też wydanie nowej wersji czarno-białego Kobo Libra. Prawdopodobnie byłby to ten, tańszy model, na który sam bym postawił. Nie oznacza to jednak, że pieniądze wydane na Kobo Libra Colour są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. Zakrzywiony brzeg urządzenia z duetem fizycznych przycisków, kompaktowe rozmiary i wodoszczelność to zestaw unikalny... do którego to bym nawet dopłacił.
Druga sprawa wynika z zalet urządzenia. To czytnik tylko do czytania, bez pełnego systemu typu Android. Dla niektórych osób brak możliwości zainstalowania Legimi może być jednak bolesny. Sam jednak stawiałem przeważnie na wieczyste licencje zamiast wypożyczeń i ograniczenia tego nie odczuwam. Szczególnie po ostatnim uszczupleniu biblioteki Legii.
Podsumowanie
Kobo Libra Colour, podobnie jak wszystkie inne czytniki z kolorowym ekranem, nie kupuje się wyłącznie dla tego koloru. Barwy są stłumione i wyblakłe, a liczba kolorów ograniczona to taki bardziej miły akcent, niż kluczowy atut, niezależnie od tego, jak bardzo krzyczeliby marketingowcy.
Miałem jednak tego świadomość już od samego początku. Dla mnie najważniejsza była ergonomia, od zakrzywionego brzegu, przez sprzętowe przyciski i niską masę urządzenia, po wreszcie wysokiej jakości 7-calowy ekran, a więc rozmiar idealny. Jako miłośnik białej elektroniki nie mogę też odmówić propozycji Rakuten Kobo atrakcyjnego wyglądu, nie da się pominąć starannego wykonania, a przemyślany, wyjątkowo logiczny i czytelny interfejs zwyczajnie uzależnia. Aha jest on w języku polskim i to z piękną typografią, co wciąż jest nieosiągalnym luksusem dla posiadaczy urządzeń Kidnle.
Podoba mi się też banalny sposób na doinstalowanie dodatkowych słowników czy obsługa mojej ulubionej chmury Dropbox. Książki wraz z okładkami (!) trafiają natychmiast na czytnik, wystarczy, że przesunę je do odpowiedniego katalogu na komputerze. Na upartego odstraszać może skomplikowane odtwarzanie audiobooków spoza sklepu Kobo (trzeba przygotować odpowiednie paczki), ale kto słucha audiobooków z czytnika książek? Od nich są telefony. No i wreszcie, Kobo Libra Colour nie próbuje być tabletem i urządzeniem od absolutnie wszystkiego to wyłącznie czytnik książek, z lekkim i szybkim systemem, który pozwala na długie tygodnie czytania bez pamiętania o naładowaniu. Tutaj zawieszona aplikacja Androida nie rozładuje Wam czytnika w kilka godzin przed wyjazdem.
Moja ocena końcowa to 9/10 - on powinien kosztować 700 zł i mieć tańsze akcesoria, wtedy byłby wymiataczem absolutnym.
Sprawdź aktualną cenę Kobo Libra Colour (biała i czarna obudowa):
Allegro
Empik
OleOle!
RTV Euro AGD
Media Expert
Kategoria: Telekomunikacja
2024-12-15 18:22:00| Telepolis.pl
ASRock, firma znana głównie z płyt głównych, wkracza na rynek monitorów z wysokiej półki. Firma ogłosiła 3 nowe modele oparte o matryce WOLED i QD-OLED. Powinny zaspokoić wymagających graczy, a dwa z nich mają niespotykaną nigdzie indziej funkcję.ASRock mierzy wysoko
ASRock ogłosił 3 nowe monitory:
32-calowy PGO32UFS z matrycą WOLED
27-calowy PGO27QFS z matrycą WOLED
27-calowy PGO27QFV z matrycą QD-OLED
Wszystkie z nich to produkty z wyższej półki, oferujące znacznie więcej niż typowy monitor LCD, a tym samym ASRock chce rywalizować z LG, Samsungiem, Dellem, Acerem i Asusem w segmencie OLED.
Dwa z tych monitorów - PGO32UFS i PGO27QFV mają być wyposażone w moduł łączności WiFi i mają funkcjonować jako antena WiFi, przekazując sygnał bezprzewodowy dla komputera przy podłączenu kabli antenowych WiFi, które są dołączone do monitora. Są to pierwsze monitory tego typu.
Monitor PGO32UFS to 32-calowy monitor z płaskim ekranem i panelem WOLED od LG Display z 4K i odświeżaniem 240 Hz, a dzięki technologii Dual Mode, można na nim uzyskać aż 480 Hz przy 1080p. Z kolei PGO27QFS to 27-calowy monitor WOLED z płaskim ekranem z rozdzielczością 1440p i 240 Hz odświeżaniem, a PGO27QFV ma również płaski ekran, a do tego matrycę QD-OLED i jest w stanie zapewnić obraz w 1440p przy 360 Hz odświeżaniu.
Wszystkie z monitorów mają porty HDMI 2.1 i DisplayPort 1.4, a oprócz tego złącza USB-C. Dodatkowo, wszystkie z nich mają certyfikat AMD FreeSync Premium Pro dla VRR. Te trzy modele z panelami OLED odznaczają się także 99-procentowym pokryciem przestrzeni barw DCI-P3, czasem reakcji 0,03 ms i były ręcznie skalibrowane pod kątem odzwierciedlenia kolorów. ASRock informuje również, że użył specjalnych układów chłodzenia, mechanizmów cyklów kompensacyjnych matryc i automatycznego dostosowania jasności, aby wydłużyć żywotność sprzętów.
Monitory te mają zadebiutować na CES 2025 i wejść do sprzedaży w 2025 r.
Zobacz: Ludzie mają dość monitorów LCD. Idzie nowe i nikt tego nie zatrzyma
Zobacz: Rewolucja na rynku monitorów. Zmieni się sposób kupowania
Kategoria: Telekomunikacja
2024-12-15 17:30:00| Telepolis.pl
Oppo Find X8 Pro to najnowszy, flagowy model marki Oppo, która ponownie chce zaznaczyć swoją obecność na polskim rynku jako producent topowych smartfonów o zaawansowanych funkcjach fotograficznych. Sprawdziliśmy, jak urządzenie sprawdza się na co dzień.Oppo Find X8 Pro wszedł do Polski na początku grudnia, z ceną 5499 zł za model 16 + 512 GB. Na start producent zaproponował zwrot 300 zł i słuchawki Oppo Enco X3i w prezencie, co nie zmienia jednak faktu, że jest to już zdecydowanie wyższa półka cenowa, a na taki wydatek nikt nie zdecyduje się pod wpływem chwili, bez dłuższego zastanowienia się. Czy ta inwestycja się opłaci?
październik 2024
215 g, 8.24 mm grubości
16 GB RAM
512 GB
-
50 Mpix + 50 Mpix + 50 Mpix + 50 Mpix + 32 Mpix
6.78" - AMOLED (1264 x 2780 px, 450 ppi)
MediaTek Dimensity 9400, 3,63 GHz
Android v.15.0
5910 mAh, Super Vooc, USB-C
Zobacz pełną specyfikację telefonu Oppo Find X8 Pro
Co w zestawie?
Oppo Find X8 Pro dostarczany jest w dość skromnym zestawie. Poza smartfonem otrzymujemy kabel USB-C-A oraz krótką przejściówkę między tymi standardami, dokumentację oraz szpilkę do gniazda kart SIM. Nie ma ładowarki, co staje się już standardem tłumaczonym wymogami UE, ani etui, które producenci dołączają nawet do budżetowców.
Wygląd i wykonanie
Oppo Find X8 Pro dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych: czarnej (Space Black) i białej (Pearl White) ten drugi w każdym egzemplarzu ma nieco inny wzór, w efekcie nie ma dwóch modeli o takim samym wykończeniu.
Do mnie trafił na testy wariant czarny, ale miałem też w ręku biały. Wersje bardzo się różnią, można nawet odnieść wrażenie, że to całkiem inne telefony. Szczerze mówiąc, czarny Oppo Find X8 Pro na pierwszy rzut oka wygląda bardzo przeciętnie, a jednolita, szaroczarna obudowa nie przypomina flagowca tak samo może wyglądać jakiś tani Redmi czy inny budżetowiec, udający foto smartfon dużą wyspą aparatów. Co prawda bliższe przyjrzenie się pozwala odkryć misterne detale stylizowany, metalowy pierścień wokół aparatów czy ładnie wycięcie przyciski, ale to zbyt mało, by czarny Find X8 Pro cieszył oko.
Dla mnie to wielkie rozczarowanie i nie do końca rozumiem taką decyzję stylistyczną firmy Oppo. Czarny wariant może się jednak okazać niezłym wyborem dla tych, którzy i tak chowają obudowę w etui.
Na szczęście biały Oppo Find X8 Pro już zdecydowanie jest godzien miana flagowca także z wyglądu. Nie tylko chodzi o kolor i unikatowe wzory, ale także metaliczne, srebrzyste wykończenie wyspy aparatów, które prezentuje się ciekawiej i ożywia tył obudowy. Szkoda, że w Polsce nie jest dostępny trzeci wariant Oppo Find X8 Pro, niebieski.
Pomijając jednak te czysto subiektywne odczucia, uszę przyznać, że Oppo Find X8 Pro w każdym kolorze wykonany jest wzorowo. Szklana obudowa ma matowe wykończenie, nie zostają na niej odciski palców, jest praktyczna. W połączeniu z metalowymi ramkami całość spełnia definicję flagowca. Dla wielu użytkowników plusem będzie relatywnie niewielka grubość telefonu 8,2 mm (nie licząc wyspy aparatów), co w telefonach wyższej klasy nie zawsze jest oczywiste.
Ergonomia Oppo Find X8 Pro jest więc bez zarzutu, telefon dobrze leży w dłoni, a wszystkie przyciski są w zasięgu palców bez żadnych specjalnych kombinacji. Okrągła, wyśrodkowana wyspa aparatów z literą H pośrodku (od Hasselblad) oczywiście wystaje, jak w każdym foto smartfonie o podobnej konstrukcji, jednak nie przeszkadza na co dzień, choć w bardzo ciasnych kieszeniach może zahaczać o materiał.
Od większości smartfonów na rynku Oppo Find X8 Pro odróżnia się dwoma dodatkowymi elementami. Pierwszy z nich to trzystopniowy przycisk akcji, znany dotąd tylko wybranych modeli OnePlus. Przesuwając suwak z lewej strony obudowy, możemy wyciszyć telefon, przełączyć na wibrację lub włączyć normalną głośność.
Mniej widoczny jest inny element, całkowicie wtopiony w ramkę obudowy. Znajduje się w dolnej części prawego boku i jak podpowiada logika, służy do obsługi aparatu. Podwójne naciśnięcie z przytrzymaniem otwiera aparat (przy odblokowanym ekranie), jedno naciśnięcie robi zdjęcie, a ślizg wzdłuż przycisku zmienia zoom.
Dwie pierwsze funkcje sprawdzają się bez zarzutu, trzecia bywa kłopotliwa. Sam ją wyłączyłem, bo zbyt często przez przypadek zmieniałem przybliżenie aparatu, a później nie mogłem wrócić do pożądanego.
Mocnym atutem obudowy Oppo Find X8 Pro jest pyło- i wodoszczelność na poziomie IP68 i IP69. Dziś także ten drugi standard upowszechnia się we flagowcach, jednak do niedawna jeszcze był czymś niewyobrażanym (nie licząc typowych pancerniaków). Dzięki temu mamy pewność, że Find X8 Pro nie tylko wytrzyma zanurzenie na głębokości do 1,5 m na pół godziny, ale także dzielnie zniesie wystawienie na mocny strumień wody (80 barów) o temperaturze do 80 stopni C, czyli myjkę ciśnieniową. Choć trudno to przełożyć na realne zagrożenia, to po prostu mamy gwarancję, że Oppo Find X8 Pro nie boi się wody i nie zawiedzie w trudnych warunkach na stoku narciarskim czy latem na wakacjach nad wodą (ale raczej słodką, słona może szkodzić).
Ekran
Ekran Infinite View Display w Oppo Find X8 Pro powinien spełnić oczekiwania najbardziej wymagających użytkowników. Jest lekko zaokrąglony na wszystkich czterech krawędziach, jednak wrażenia z użytkowania przypominają raczej całkowicie płaski wyświetlacz. Otaczające go ramki mają 1,9 mm grubości, więc wygląda to dobrze.
Jest to matryca AMOLED LTPO o przekątnej 6,78 cala, rozdzielczości 2780 x 1264, odświeżaniu 1-120 Hz i jasności do 1600 nitów tę wartość osiągniemy w standardowych zastosowaniach, natomiast szczytowa jasność multimediach HDR może wzrosnąć nawet do 4500 nitów. Podobnie jak najnowsze flagowce OnePlus czy Realme wyświetlacz Oppo Find X8 Pro obsługuje technologię ProXDR, która wyraźnie ożywia zdjęcia robione aparatem w trybie HDR.
W ustawieniach ekranu możemy wybrać trzy tryby kolorów ekranu o nazwach: Naturalne, Pro (D65) i Jaskrawe. Oppo Find X8 Pro zapewnia bardzo dobre pokrycie kolorów 100% sRGB oraz prawie 100% DCI-P3. Wyświetlacz cieszy oczy ładnymi barwami, głęboką czernią, czystą bielą i doskonale sprawdzi się w każdym zastosowaniu, także w multimediach HDR.
Podczas testów w mocnym sztucznym świetle maksymalna odnotowana przeze mnie jasność wyniosła około 1200 nitów. Oppo Find X8 Pro po mocnym oświetleniu podbija jasność także w trybie ręcznym, choć producent deklaruje, że jest to 800 nitów, co też potwierdzają pomiary w ciemności. Uzyskany w teście poziom luminancji powinien zapewnić doskonałą widoczność w słońcu, choć jesienna aura uniemożliwiał mi dokonanie pomiarów w takich warunkach.
Producent chwali się rozwiązaniem Splash Touch, które ma sprawiać, że z wyświetlacza bez problemu skorzystamy w deszczu lub kiedy nasze dłonie są mokre. I faktycznie to działa, jednak może nastręczać problemy, gdy smartfon jest mocno zamoczony np. podczas rzęsistej ulewy. Czytnik linii papilarnych działa jednak nawet po dotknięciu mokrym palcem.
Wydajność i kultura pracy
Oppo Find X8 Pro napędzany jest przez układ Dimensity 9400 (3 nm, GPU Immortalis-G925), czyli flagową jednostkę MediaTeka. Gdy debiutowała na rynku, przedstawiana była jako konkurencja dla Snapdragona 8 Elite, jednak pod względem wydajności sporo jej brakuje. W oferowanym w Polsce wariancie Oppo Find X8 Pro ma 16 GB pamięci RAM LPDDR5X oraz 512 GB pamięci masowej UFS 4.0, a za kulturę pracy odpowiada dodatkowo system chłodzenia, wykorzystujący wysokowydajną komorę parową, warstwę grafitu i żel przewodzący ciepło. Jak to wszystko działa?
Na co dzień nie można mieć oczywiście żadnych zastrzeżeń. Smartfon pracuje płynnie, nie powoduje żadnych zawieszek ani innych spowolnień, szybko uruchamiają się gry i aplikacje. W porównaniu do telefonu ze Snapragonem 8 Gen 3 odbywa się to o sekundę czy dwie szybciej.
W benchmarkach Dimensity 9400 też wypada zdecydowanie lepiej niż 8 Gen 3, ale do Snapdragona 8 Elite sporo mu jednak brakuje. Na Oppo Find X8 Pro udało mi się maksymalnie wyciągnąć około 2,4 mln punktów. Być może sam układ dałby radę wycisnąć więcej, ale Oppo zdecydowało się najwyraźniej na dość mocne dławienie termiczne. Smartfon w obciążeniu dość szybko się nagrzewa, choć nie krytycznie maksymalnie osiąga niecałe 45 stopni, jednak jest to osiągnięte wyraźnym spadkiem mocy. W stress teście 3D Mark Wild Life Extreme Find X8 Pro osiągnął zaledwie 48% stabilności, czyli jego wydajność spadła o ponad połowę. Układ chłodzenia nie okazał się jednak tak skuteczny, więc Oppo najprawdopodobniej programowo obniża taktowanie rdzeni w dużym obciążeniu.
Testy w innej aplikacji tego typu, CPU Throttling test, też nie wypadł zbyt korzystnie. Smartfon szybko się nagrzał do około 45 stopni, szybko spadła jego moc, a godzinny przebieg zakończył się wynikiem oznaczającym obniżenie wydajności do 58% początkowej mocy.
Wydajność ogólna
Antutu 10
Geekbench 6
AI Benchmark
Jeden rdzeń
Wszystkie rdzenie
Apple iPhone 16 Pro Max
1860174
3306
8079
-
Asus ROG Phone 8 Pro
2167000
2309
7314
3296
Google Pixel 9 Pro XL
1304963
1987
4903
769
Honor Magic6 Pro
2018784
2176
6747
3124
Huawei Pura 70 Ultra
988023
1420
4309
128,7
Nubia Redmagic 8S Pro
1644584
2012
5746
2027
Nubia Redmagic 9 Pro
2152931
2271
7190
3152
Nubia Z60 Ultra
1978425
2191
6881
3051
OnePlus 12
1999690
2192
6648
3138
Oppo Find X8 Pro
2324903
2500
7599
9667
Realme GT 6
1539284
1954
5039
187
Realme GT 7 Pro 16 GB
2844283
3069
9329
818
Samsung Galaxy S24 Ultra
1950701
2310
7201
3193
Xiaomi 14
2024302
2143
6909
3179
Wydajność w grach
3D Mark
GFXBench offscreen
Maksymalna temperatura obudowy [°C]
Wild Life Extreme
Wild Life Extreme Stress Test
Aztec Ruins Vulkan High Tier 1440p
Car Chase 1080p
Apple iPhone 16 Pro Max
4761
65,30%
4541
7419
42,9
Asus ROG Phone 8 Pro
5242
92,70%
6035
9488
63,5
Google Pixel 9 Pro XL
2619
74,60%
2841
5072
54,1
Honor Magic6 Pro
5183
48,50%
5981
9614
51
Huawei Pura 70 Ultra
1577
76,50%
1933
3318
49,6
Nubia Redmagic 8S Pro
3783
97,60%
4531
7823
42
Nubia Redmagic 9 Pro
5238
98,40%
6018
9562
43
Nubia Z60 Ultra
5097
71,60%
6027
9494
54
OnePlus 12
4931
55,80%
5638
8910
48
Oppo Find X8 Pro
6298
48,3%
5256
10019
45
Realme GT 6
3095
52,30%
3440
6090
45
Realme GT 7 Pro 16 GB
6374
72,40%
6883
10492
49
Samsung Galaxy S24 Ultra
5073
57,40%
5762
9436
47,8
Xiaomi 14
5032
75,30%
5560
8903
51,5
Komunikacja
W modelu Oppo Find X8 Pro producent zadbał o dodatkowe rozwiązania sieciowe. Smartfon ma w sumie 20 wbudowanych anten odpowiadających za funkcje komunikacyjne, a do tego nad stabilnością czuwać ma rozwiązanie AI LinkBoost. W trudno dostępnych miejscach jak winda czy piwnica, AI LinkBoost ma zwiększać przepustowość przesyłu i odbioru danych nawet o 50%. Dodatkowe usprawnienia dotyczą też łączności przez Wi-Fi.
Oppo Find X8 Pro pozwala zamontować dwie karty nanoSIM lub jedną z nich zamienić na eSIM. Nie ma za to hybrydowej szufladki z kartą microSD ale na to trudno liczyć w modelu z 512 GB pamięci.
Smartfon sprawnie łączy się z polskimi sieciami 5G, zapewniając doskonałe osiągi podczas pobierania danych i trudno oczekiwać innych we flagowym modelu. W domu czy biurze skorzystamy z Wi-Fi 7, a z akcesoriami połączymy za pomocą Bluetooth 5.4.
Testy szybkości pobierania danych przez Oppo Find X8 Pro najlepszy efekt przyniosły w sieci Orange, której bez problemów smartfon wykręcał znacznie ponad 1 Gb/s, czyli rozpędzał się niemal do granic możliwości sieci. Bez problemu korzystałem też z VoLTE i Wi-Fi Calling, zarówno w sieci Orange, jak i po włożeniu karty Play.
Działania AI LinkBoost w jakiś szczególny sposób nie odnotowałem, ale w sumie tak ma być. Smartfon dobrze działał mi w każdych warunkach, przeszedł także testy w windzie (gdzie różnie bywa, czasami smartfony gubią połączenie z internetem), więc powinien sprawdzić się jako niezawodne narzędzie komunikacji.
W Oppo Find X8 Pro znalazło się też kilka specjalnych rozwiązań komunikacyjnych, znanych też z telefonów OnePlus i Realme. Jedna z nich to Multi-Screen Connect, pozwalający się szybko połączyć się z komputerem czy tabletem, by np. wyświetlać na nim zawartość ekranu telefonu, synchronizować zdjęcia czy współdzielić schowek. Ta funkcja w urządzeniach OnePlus daje fantastyczne możliwości zwłaszcza opcję udostępniania komunikacji, dzięki której tablet korzysta z łączności komórkowej smartfonu (rozmowy, SMS-y, internet), jakby miał własną kartę SIM (i nie chodzi o tethering przez Wi-Fi). Niestety, w Find X8 Pro, podobnie jak w Realme GT 7 Pro, w menu nie ma nawet takiej opcji, jest tylko transmisja danych i synchronizacja danych. Gdy ktoś sobie kupi więc tablet Oppo do kompletu, to nie będzie miał tych samych możliwości, co użytkownik OnePlus.
W Oppo Find X8 Pro nie zabrakło też funkcji BeaconLink, pozwalającej na prowadzenie rozmów głosowych przez Bluetooth jak przez krótkofalówkę, bez pośrednictwa sieci komórkowej. Z tej opcji skorzystamy jednak z kilkoma telefonami Oppo oraz wybranymi urządzaniami Realme i OnePlus. I podobnie jak we wspomnianym telefonie Realme, w Find X8 Pro debiutuje nowa funkcja Udostępnianie użytkownikowi iPhonea, pozwalająca przesyłać pliki do telefonu Apple pod warunkiem, że znajdzie się na nim apka O+ Connect.
Jeżeli chodzi o połączenia ze słuchawkami, to producent deklaruje wsparcie dla kodeków SBC, AAC, aptX, aptX-HD, LDAC i LHDC 5.0. W praktyce może być różnie. Słuchawki Sennheiser z pełnym wsparciem całej rodziny kodeków aptX po podłączeniu do Find X8 Pro łączyły się w najlepszym wypadku przez podstawowy wariant aptX, a nie aptX-HD. Te same słuchawki podłączone do innego smartfonu z układem Qualcomma brzmiały wyraźnie lepiej dzięki aptX Adaptive. Dlatego myśląc o zakupie Oppo Find X8 Pro (jak i każdego innego telefonu bez Snapdragona) lepiej chyba postawić na LDAC w tym przypadku sprawdziłem smartfon ze słuchawkami Huawei i jakość była więcej niż zadowalająca, a telefon wyciągał pełnię możliwości z tego kodeka.
System i aplikacje
Oppo Find X8 Pro dostarczany jest z Androidem 15 i ColorOS 15. Producent zapewnia, że Find X8 Pro będzie otrzymywał aktualizacje systemu i zabezpieczeń przez sześć lat.
Po kolejnym teście telefonu marki powiązanej z grupą BBK Electronics przestałem już się niezbyt mądrze dziwić, że ColorOS praktycznie to samo, co Realme UI i szczególnie OxygenOS. Pomijając pomniejsze szczegóły, doświadczenia z korzystania są identyczne, czyli jest ładnie, kolorowo, dostajemy też dziesiątki opcji personalizacji. Są też mankamenty, jak usypianie procesów Gmaila, czego nie można zmienić.
Co mnie też zdziwiło, w telefonie klasy premium na starcie pojawiają się śmieciowe apki. W tym Temu czy LetyShops podobnie było w budżetowym Realme. Można to oczywiście od razu usunąć, ale lekki niesmak pozostaje.
Podobnie jak w bliźniaczych interfejsach, w ColorOS 15 można wybrać nowe motywy globalne Flux, dające większy zestaw opji personalizacji, a tryb AoD ustawić w efektowny tryb przenikający, ładnie przechodzący w ekran blokady.
ColorOS 15 ma spory zestaw funkcji AI, choć nie jest to dokładnie to samo, co znajdziemy w Realme GT 7 Pro. Mnie najbardziej ucieszył dostęp do Zakreśl, aby wyszukać firmy Google. Wystarczy przytrzymać dół ekranu, a otworzy się ekran z narzędziami wyszukiwania i tłumaczenia zawartości ekranu, w tym także właśnie poprzez obrysowanie wybranego fragmentu.
Sztuczna inteligencja to także wspomniany AI LinkBoost. Funkcje AI są także obecne w aparacie, gdzie pomagają robić zdjęcia, a także w edytorze, pod osobną ikonką Edytor AI. Tam do wyboru są cztery opcje: Popraw wyrazistość, Gumka AI, Usuń rozmycie oraz Usuń odblaski. Dzięki nim można z pomocą AI poprawić niewyraźne lub mało kontrastowe zdjęcia, usunąć niechane elementy z fotki i pozbyć się odbić podczas robienia zdjęć przez szybę.
W menu z aplikacjami znalazła się także aplikacja AI Studio, obecna też w urządzeniach Realme czy OnePlus (w tym na tablecie OnePlus Pad 2, więc nie jest to wielka nowość). Apka jest całkiem fajna i pozwala umieścić własne zdjęcia (lub znajomych) w niecodziennej otoczce, np. westernu, na rajskiej wyspie czy w filmie szpiegowskim.
Bardzo fajną funkcją, z której sam bym chętnie korzystał, jest transkrypcja nagrań z dyktafonu. Wystarczy zarejestrować czyjąś wypowiedź, a smartfon dokona podsumowania, zapisując treść nagrania audio w formie tekstowej. To fantastyczne narzędzie na konferencje, zebrania, wykłady itd. Niestety, nie ma języka polskiego. Do wyboru jest 8 języków, w tym angielski, hiszpański czy włoski. Wciąż może się przydać.
Więcej podobnych znajdziemy w bocznym kontekstowym pasku AI ToolBox, który uaktywnia się, gdy jest potrzebny. To Podsumowanie AI, Mowa AI, Odpowiedź AI i Pisanie AI. Wszystkie wymagają włączenia procesu Rozpoznawanie ekranu. Pisanie AI ma na przykład ułatwić tworzenie tekstów (np. generować treści na zadany temat) przy pomocy Notatnika czy przeinstalowanego pakietu biurowego (aplikacja Dokumenty), ale i tu zabrakło wsparcia dla polskiego. Świetnie to działa po angielsku i można np. dwoma poleceniami wygenerować treść oficjalnego e-maila czy inny tego typu dokument.
Aparaty
Oppo Find X8 Pro debiutujący w Polsce to wielki powrót tej fotograficznej serii na nasz rynek. Wcześniejsze generacje zyskały bardzo dobre opinie w tych rejonach, gdzie były dostępne poszczególne modele, więc oczekiwania dotyczące tegorocznej serii są ogromne.
By sprostać tym oczekiwaniom, firma Oppo wyposażyła Find X8 Pro w aż cztery aparaty z matrycami o rozdzielczości 50 Mpix, tworzące razem system Hasselblad Master Camera, opracowany wspólnie z legendarną, szwedzką marką.
Na okrągłej wyspie z tyłu obudowy znajdziemy więc: główny aparat 23 mm (Sony LYT808, f/1.6, OIS), aparat szerokokątny 15 mm (ISOCELL JN5, 1/2.75, f/2.0, AF, 120 stopni), aparat z peryskopowym teleobiektywem 73 mm (Sony LYT-600, 1/1.95, f/2,6, OIS, zoom optyczny 3x) oraz drugi aparat z peryskopowym teleobiektywem 135 mm (Sony IMX858, 1/2.51, f/4.3, OIS), zapewniający zoom optyczny 6x oraz cyfrowy do 120x. Z przodu znalazł się aparat 32 Mpix.
Specyfikacja aparatów z teleobiektywem wygląda bardzo dobrze, ale Oppo dodatkowo chwali się bardzo mocnym wspomaganiem AI. Aparaty z teleobiektywem pozwalają na uzyskanie naturalnego zoomu optycznego 3x i 6x, jednak przekroczenie tej drugiej wartości uruchamia sztuczną inteligencję. Do 20x odbywa się rekonstrukcja pikseli wsparta AI, a powyżej 60x włącza się tryb Superorzdzielczość wsparty AI. Powyżej 60x odbywa się generowanie obrazu przez AI.
Aplikacja aparatu to znów to samo, co znamy z telefonów OnePlus czy Realme. Oczywiście podobieństwo jest raczej na plus, bo do funkcjonalności nie można mieć większych zastrzeżeń. Z najważniejszych cech należy wymienić dodatkową regulację ekspozycji (EV od -2.0 do +2.0) w głównym oknie aparatu, tryb Master z automatycznym i ręcznym ustawieniem właściwości obrazu, tryb portretowy z zoomami 2x, 2x, 3x i 6x oraz wyborem filtrów i opcji retuszu, a także tryby Ultra Nigth do zdjęć w nocy, wysoka rozdzielczości do zdjęć 50 Mpix oraz Panorama, Długa ekspozycja, Tryb z naklejkami, szeroki kadr Xpan i skaner dokumentów. Ten ostatni to osobna aplikacja, wymagająca za każdym razem ręcznego zapisywania zdjęć trochę to kłopotliwe, ale można też dokumenty od razu eksportować jako PDF.
Jest też kilka innych usprawnień. Po długim naciśnięciu spustu migawki aktywuje się funkcja Lightning Snap, która rejestruje serię zdjęć z prędkością do siedmiu klatek na sekundę. Dzięki współpracy z Hasselblad smartfon został też wyposażony w dodatkowe opcje trybu portretowego, który pozwala na artystyczną fotografię w połączeniu z optyczną ogniskową 135 mm. Oczywiście nie brakuje automatycznego trybu HDR, a także oddzielnego trybu makro, który sam włącza się w odpowiednich scenariuszach.
Oppo Find X8 Pro w dużej mierze spełni oczekiwania, stawiane wobec fotograficznego flagowca. Wszystkie dostępne aparaty zapewniają ogromną swobodę działania, robi się nimi zdjęcia szybko i na ogół z pozytywnymi efektami. Smartfon dobrze radzi sobie w każdej sytuacji, w dzień i w nocy, pozwalając uchwycić ładne kadry o naturalnych kolorach, dużej szczegółowości i z niewielkimi szumami. Są jednak niuanse.
Zdjęcia z głównego aparatu 23 mm (1x i 2x)
[GALERIA:8742]
Główny aparat pozwala uzyskać ładne zdjęcia, jednak trudno mi się doszukać przewag nad używanym przeze mnie OnePluse 12 czy testowanym niedawno Realme GT 7 Pro. Zalet Find X8 Pro powinniśmy raczej szukać w niecodziennym połączeniu aparatów z teleobiektywem.
Zdjęcia robione aparatami tele z zoomem optycznym 3x i 6x wychodzą bardzo dobrze. Find X8 Pro pozwala z oddali eksplorować niedostępne na co dzień miejsca, wychwytywać nowe szczegóły znanych budowli czy obserwować zwierzęta. W takich sytuacjach można liczyć na udane, pozbawione szumów zdjęcia w zbliżeniach. Z powodzeniem używałem też Oppo Find X8 Pro podczas konferencji prasowych czy spotkań, gdy robiłem w nie zawsze korzystnych warunkach oświetleniowych zdjęcia ludzi, sprzętu i ekranów prezentacji w takich reporterskich zastosowaniach Find X8 Pro na zoomach też się świetnie sprawdzał.
Zdjęcia z aparatu z peryskopowym teleobiektywem 73 m (3x)
[GALERIA:8743]
No dobrze, ale jak w takim razie działają te zoomy wspomagane przez AI? Otóż na początku Find X8 Pro sprawiał bardz duże, większe niż można było oczekiwać problemy z ustabilizowaniem kadru w zbliżeniach od 100x. Wiadomo, że z ręki trudno tego dokonać, jednak Realme GT 7 Pro, który testowałem niedawno, lepiej radził sobie z tym problemem. Gdy jednak za pomocą Oppo Find X8 Pro udało się ustabilizować kadr, to zdjęcia robione nawet w 120x miały akceptowalny poziom, chociaż niektóre szczegóły trochę zadziwiały (AI w akcji).
Później jednak przyszła aktualizacja softu, gdzie poprawa stabilizacji podglądu w zoomie została wymieniona jako jedna z głównych zmian. I faktycznie jest dużo lepiej, podgląd trzyma się sceny bez nadmiernych wstrząsów, ale jednocześnie szansa na zrobienie wyraźnego zdjęcia drastycznie spadły. W pewnych sytuacjach aparat w ogóle nie łapie ostrości. Może Oppo znów to naprawi, ale jak dotąd wrażenia z działania wysokich zoomów AI nie są najlepsze. Oczywiście obniżając poziom zbliżenia do niższych wartości, otrzymamy już w miarę sensowne obrazy, chociaż najlepiej Find X8 Pro czuje się w powiększeniach do 20x.
Zdjęcia z aparatu z peryskopowym teleobiektywem 135 mm (6x-120x)
[GALERIA:8744]
Aparat szerokokątny z przysłoną f/2.0 robi zdjęcia, które pod względem jakości (kolory, oświetlenie, kontrast) trudno odróżnić od głównej jednostki. Różnice widać trochę w nocy, ale nie są bardzo zauważalne. Mocny plus.
Zdjęcia z aparatu szerokokątnego 15 mm
[GALERIA:8745]
W nocy można robić udane zdjęcia wszystkimi aparatami, na ogół z dobrym skutkiem. W automatycznych ustawieniach aparat w moim odczuciu niekiedy odrobinę za mocno rozjaśnia sceny, ale dla większości posiadaczy telefonu będą to w pełni udane zdjęcia ja sam wolę odrobinę ciemniejsze, na których może nie wszystko widać, ale lepiej oddają klimat. W tej sytuacji można zresztą skorzystać z regulacji ekspozycji. Zdjęcia z zoomem też wychodzą nieźle, choć trudno liczyć na tę samą ostrość, jak za dnia.
Zdjęcia nocne (wszystkie aparaty)
[GALERIA:8746]
Nagrywanie wideo
Wszystkie cztery aparaty Oppo Find X8 Pro pozwalają na nagrywanie wideo w maksymalnej rozdzielczości 4K w 60 kl./s, zabrakło za to opcji 8K. To nieco dziwne, bo smartfon ma odpowiednią moc, by poradzić sobie także z takim formatem. Również w 4K przy 60 kl./s we wszystkich aparatach można rejestrować w formacie HDR.
Dodatkowym udogodnieniem jest funkcja wyostrzenia dźwięku, a także suwak z regulacją ekspozycji, taki sam jak w aparacie. Poza całkiem sprawnie działającą stabilizacją OIS jest też opcja Ultrastabilizacji, czyli dodatkowego wsparcia EIS. Na bardziej wymagających czeka tryb Film z manualnymi ustawieniami obrazu, nagrywający w szerokim formacie 21:9 UHD 3840 x 1648. Można też wybrać wideo w zwolnionym tempie 1080p w 240 kl./s lub nagrywać poklatkowo w 4K i 30 kl./s.
Czas pracy
Oppo Find X8 Pro został wyposażony w akumulator 5910 mAh to kolejny już smartfon, w którym wreszcie otrzymujemy dodatkową pojemność, a nie standardowe 5000 mAh. Do 6500 mAh z Realme GT 7 Pro trochę brakuje, ale nie można narzekać. Oppo Find X8 Pro bez problemu przepracuje dwa dni w mieszanym, standardowym cyklu zastosowań.
A co, gdy Find X8 Pro zostanie zaangażowany do trudniejszych zadań? Też jest bardzo dobrze. W naszym teście odtwarzania wideo 4K przy jasności 300 nitów i odświeżaniu obrazu w trybie automatycznym (czyli w praktyce 60 Hz) smartfon przepracował prawie 19 godzin (18 h 42 min). Do Realme GT 7 Pro z ponad 23 godzinami trochę zabrakło, ale ta sama procedura rozładowywała starsze flagowce w 12-16 godzin, więc zyskujemy dodatkowy czas.
Wytrzymałość akumulatora
Akumulator (mAh)
Wyświetlacz
Czas pracy (minuty)
Przekątna (cale)
Rozdzielczość (piksele)
Odświeżanie (Hz)
Apple iPhone 16 Pro Max
4685
6,9"
1320 x 2868
120
1078
Google Pixel 8 Pro
5050
6,7"
1008 x 2244
120
897
Google Pixel 9
4700
6,3"
1080 x 2424
120
832
Google Pixel 9 Pro XL
5060
6,8"
1008 x 2244
120
769
Honor Magic6 Pro
5600
6,8"
1280 x 2800
120
1345
Honor Magic V2
5000
7,92"
2156 x 2344
120
717
Huawei Pura 70 Pro
5050
6,8"
1260 x 2844
120
795
Huawei Pura 70 Ultra
5200
6,8"
1260 x 2844
120
799
Nubia Z60 Ultra
6000
6,8"
2480 x 1116
120
1018
Oppo Find X8 Pro
5910
6,78"
2780 x 1264
120
1122
Realme GT 7 Pro
6500
6,78"
1264 x 2780
120
1393
Samsung Galaxy S24 FE
4700
6,7"
1080 x 2340
120
851
Samsung Galaxy Z Flip6
4000
6,7"
2640 x 1080
120
773
Samsung Galaxy Z Fold6
4400
7,6"
1856 x 2160
120
821
Sony Xperia 1 VI
5000
6,5"
1080 x 2340
120
1090
Niestety, w zestawie nie ma ładowarki, więc trzeba się w nią zaopatrzyć osobno. Powinna to być kostka w standardzie 80 W SUPERVOOC 2.0. Dzięki niej można bardzo szybko podładować lub w pełni przywrócić stan baterii. Wystarczy 9 minut, by telefon od zera odzyskał 25% naładowania akumulatora. Na 50% trzeba zaczekać niecałe 20 minut, a 10 minut później jest już 75%. Pełne ładowanie trwa jednak nieco dłużej zajmuje to ponad 50 minut.
Oppo Find X8 Pro może też być ładowany bezprzewodowo z mocą 50 W, a także zasilić energią inne urządzenie, np. słuchawki, ładowaniem zwrotnym 10 W.
Podsumowanie
Oppo Find X8 Pro sprawia mi pewne trudności w ocenie. Pierwsza rzecz, mocno indywidualna, to wzornictwo. Czarny, testowany przeze mnie wariant wygląda jak telefon za 1200 zł, choć będą i tacy, którzy docenią klasyczny minimalizm wykończenia. Wersja biała jest za to fantastyczna.
Bardzo fajnym dodatkiem konstrukcyjnym jest dodatkowy przycisk do aparatu, choć do jego używania trzeba przywyknąć.
Świetne wrażenie robi wyświetlacz o ładnych kolorach, wysokiej rozdzielczości i jasności odpowiedniej do pracy w pełnym słońcu. Gdy jednak dochodzimy do wydajności i kultury pracy, zaczynają się schody. Dimensity 9400 to bardzo szybki układ SoC, który sprawdzi się w większości zastosowań, jednak pozostaje w tle za konkurencyjnym Snapdragonem 8 Elite. Problemem są niższe osiągi, nagrzewanie się i związane z tym dławienie termiczne, a koneserzy dobrego brzmienia będą narzekać na słabe wsparcie kodeków apt X.
Atutem Oppo Find X8 Pro są sprawne funkcje komunikacyjne, bogaty system z funkcjami AI, bardzo dobre aparaty ze szczególnym uwzględnieniem pary telefoto, jednak chwalone przez producenta wysokie zoomy ze wsparciem AI nie robią najlepszego wrażenia, może coś się poprawi w aktualizacjach. Czas pracy Find X8 Pro jest bardzo dobry, a ładowanie 80 W, choć nie rekordowo szybkie, sprawdza się w codziennych scenariuszach.
Zalet jest zdecydwanie więcej, nie ma wad krytycznych. Oppo Find X8 Pro to udany smartfon, jednak cena około 5500 zł (nie liczą promocji) nie stanowi zachęty do natychmiastowego zakupu. Realme GT 7 Pro tańszy o kilkaset złotych może okazać się nie gorszym wyborem, wkrótce zadebiutuje OnePlus 13, też powinien być tańszy poza drugim aparatem tele Oppo Find X8 Pro nie ma specjalnych przewag. Sam się mocno nakręciłem na ten telefon, po testach mój zapał nieco się zmniejszył.
OCENA: 9/10
WADY
Czarny wariant wygląda banalnie
Po nagrzaniu się następuje wyraźny spadek mocy
Brak dobrego wsparcia dla kodeków aptX
ZALETY
Wysoka jakość wykonania
Duża ergonomia
Wytrzymałość IP68 i IP69
Dwa dodatkowe przyciski suwak akcji i aparatu
W większości zastosowań płynne i szybkie działanie
Sprawne funkcje komunikacyjne
Bardzo dobry system czterech aparatów 50 Mpix
System z przydatnymi funkcjami AI
Długi czas pracy
Kategoria: Telekomunikacja
2024-12-15 16:38:00| Telepolis.pl
Już wiemy, kiedy Samsung zamierza zaprezentować nowe smartfony z serii Galaxy S25. Ponadto zobaczymy jeszcze jeden produkt, który może zaskoczyć.Nowe smartfony Samsunga z najwyższej i najdroższej serii S zobaczymy podczas konferencji Samsung Unpacked na początku 2025 roku. Według nieoficjalnych informacji premiera została zaplanowana na 22 stycznia. Odbędzie się w San Jose w Kalifornii o 10 czasu lokalnego, a więc po południu czasu polskiego.
3 smartfony i projekt Moohan
Na scenie zobaczymy oczywiście trzy smartfony, a więc Galaxy S25, Galaxy S25 Plus i Galaxy S25 Ultra. Poprzeczka została zawieszona wysoko. Spodziewamy się nie tylko świetnego sprzętu, ale też zaawansowanego oprogramowania zwłaszcza w zakresie sztucznej inteligencji Galaxy AI. Niestety plotka głosi, że część funkcji będzie płatna.
Samsung Galaxy Unpacked 2025
: January 22nd, 2025
: 10 a.m. PT
: San Jose, California
Devices to be announced:
Galaxy S25
Galaxy S25+
Galaxy S25 Ultra
"Project "Moohan" XR headset teaser pic.twitter.com/EODr2h4A99
Alvin (@sondesix) December 14, 2024
Poza smartfonami Samsung ma zaprezentować projekt Moohan (po koreańsku nieskończoność), czyli gogle rozszerzonej rzeczywistości. Przeciek mówi, że zobaczymy tylko zwiastun projektu i być może obecni na miejscu będą mogli przymierzyć prototyp. Na razie trudno wnioskować na temat tego, na jakim etapie rozwoju są gogle.
Samsung zdradził już nieco szczegółów na temat projektu. Gogle mają powstać z pomocą Qualcomma i Google. W ten sposób powstanie platforma Android XR, wykorzystująca sztuczną inteligencję. Ekrany w goglach będą oczywiście mogły być przezroczyste, by połączyć świat wirtualny z rzeczywistym. W planach jest także obsługa kontrolerów ruchu.
Zobacz: Samsung Galaxy S25 jednak później? Pojawiła się nowa data premiery
Zobacz: Samsung Galaxy S25 Ultra dostanie lepszy aparat
Wolisz tańszy smartfon Samsunga? Sprawdź promocję:
Samsung Galaxy S24 FE
Kategoria: Telekomunikacja
2024-12-15 16:25:32| Telepolis.pl
Trochę to komplement i inspiracja, a trochę jednak podróbki. W ofercie sklepów Biedronka nie brakuje towarów imitujących znane marki.Apple Watch 9 i Apple Watch Ultra 2 w sieci sklepów Biedronka tak jakby
By podrobić iPhone'a to już trzeba trochę wysiłku, o wiele więcej przez to jest zapożyczeń z innych produktów Apple'a. Słuchawki to już niemal wszystkie wyglądają jak AirPodsy, więc razi to coraz mniej, ale w przypadku częstochowskiego Extralinka i tyskiego Maxcomu no z Apple Watchy skóra zdjęta. Po co płacić tysiące za Apple Watch Ultra 2, skoro Maxcom EcoWatch 2 jest teraz przeceniony w Biedronce z 299 na 149 zł? Po co też kupować Apple Watch 9, skoro jeszcze bardziej różowy Extralink Lifestyle to wydatek 99 zł zamiast 249 zł? No być może po to, by potem nie było smutno, że nasz zegarek to podróbka.
Sprawdź aktualną promocję na PRAWDZIWY:
Apple Watch Ultra 2
Apple Watch 9
Klawiatura A4Tech FBK30 - inspirowana zapachem Logitecha
Klawiatura A4Tech to taka trochę hybryda. Trochę z Logitecha K380 - wykrywa go nawet wyszukiwanie obrazem w Google'u, gdy wrzucimy "produkt inspirowany", a trochę kultowy Logitech K480 z wnęką na tablet/smartfon. W sklepie Biedronki za wynalazek, w tym w mocnych wariantach kolorystycznych znanych z serii Logitech POP, przyjdzie nam zapłacić 119 zł. Kupujcie jedynie, gdy jest Wam absolutnie wszystko jedno, na prezent... tak trochę przykro.
Sprawdź aktualną promocję na ORYGINALNĄ:
Klawiatura Logitech K480
Twój głośnik może pierdzieć basem i wyglądać nawet jak Marshall
W sieci sklepów Biedronka i na Biedronka Home "upolować" można też efektowne głośniki Tracer TWS 30, 45 i 60 W. Czerpią one całymi garściami z lat doświadczenia innej marki, brytyjskiego Marshall Amplification. Obicia skórą, kształt, paski do przenoszenia, charakterystyczne pokrętła wszystko się zgadza, z wyjątkiem logotypu na obudowie... no i rzecz jasna dźwięku. Zawsze to jednak 230-400 zł za nie około tysiąca - "okazja".
Sprawdź aktualną promocję na PRAWDZIWY:
MARSHALL Acton III Czarny
Powyższe przykłady to jedynie wierzchołek góry lodowej. Podróbki z Azji czy łagodniej mówiąc "inspiracje znanymi markami", stają się powoli codziennością z portugalskim dyskoncie. By jednak ceny były faktycznie dyskontowe i zadowoliły Polaków, najwyraźniej wszystkie chwyty są dozwolone.
Zobacz: Lidl rzuca swój hit w wersji świątecznej. Już od poniedziałku 16.12
Zobacz: Biedronka dostanie po głowie za palety? Straż zapowiada kontrole
Kategoria: Telekomunikacja
Strony : [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] następna »